Dziś dalszy ciąg wierszowania. Oto świetny utwór autorstwa Szwedzkiego Kucharza zamieszczony na portalu nieszuflada.pl
"Wencel i Dehnel w jednym stali domu,
Wencel na górze, a Dehnel na dole;
Wencel katolik, nie wadził nikomu,
Dehnel najdziksze wymyślał swawole.
Stukał laseczką, gdy odeszła wena.
To frak, to surdut, to przekład z Goreya
Pisał, tłumaczył, nurzał się w trochejach,
Machał cylindrem i wielbił Audena.
Znosił to Wencel, nareszcie nie może;
Zszedł do Dehnela i prosi w pokorze:
- Zmiłuj się geju, młody grafomanie,
Jest na Parnasie miejsce tylko dla mnie. -
A na to Dehnel: - Wolne żarty,
czytaj Arte. -
Cóż było mówić? Wencel ani pisnął,
Wrócił do siebie, w oczach krwią zabłysnął.
Nazajutrz Dehnel przegląda gazety,
A tu w Ozonie Wenclowe odwety.
Zerwał się z łóżka i pędzi na górę.
Stuk! puk! - Zamknięto. Spogląda przez dziurę
I widzi... Cóż tam? Pokój niczym kruchta,
A Wencel z biblią po pokoju truchta.
- Co waćpan robisz? - Felietonik skrobię.
- Nie spodziewałbym się tego po tobie!
A Wencel na to: - Za wenclówki,
walę z główki. -
Z tej to powiastki morał w tym sposobie:
Jak ty komu, tak on tobie."
Historia sporu tutaj.